W czystej teorii przestrzeń religijna nie ma nic wspólngo z komercją i marketingiem. I mieć nie powinna. Wszak uzupełnia relację osobową człowieka z Bogiem i wspiera duchowe jego potrzeby. Jednakże praktyka jest inna obarczona dziejowym pędem za bogactwem, dorobkiem i posiadaniem. Historia Kościoła w tym względzie musi milczeć, ponieważ tylko jednostki zachłyśnięte ewangelicznyą zachętą z radością podejmowały działania duszpasterskie w zakresie non-profit. System nie zdał tego egzaminu. I chyba nie zdaje do dzisiaj. Szczególnie mając na uwadze nasze polskie realia duszpasterskie.
Nudnym już wydaje się nieustanne zaznaczanie tego, iż papież Franciszek postuluje całkowity rozłam duszpsterstwa od komercji i pieniędzy. Kto go słucha w Polsce w kuriach biskupich i w kancelariach parafialnych? Grastka Bożych szaleńców, którzy czerpią radość z duszpsterstwa „franciszkowego” dając siebie i nie wymagając niczego w zamian.
Reszta… Pracuje ciężko na utrzymanie status quo dochodów do kas parafialnych, bo one generują dochody dla kurii biskupich a w zamian szeregowi księża mogą spokojnie żyć nie troszcząc sie o spadek jakości życia. W tym miejscu rusza duszpasterstwo komercyjne pełną parą!
Dochody gwarantuje coniedzielna frekwencja na Mszach Świętych. I ona musi być podsycana bo jest głównym źródłem przychodów. Msze Święte w tygodniu, też nie są zawsze wyrazem pobożności kapłanów i ich wewnętrznej potrzeby Eucharsytii ale kalkulacji dochodu z tzw intencji mszalnej. Wielu polaków oburzało się jak opowiadałem o pracy w Polskiej Misji Katolickiej w Hamburgu, w której księża nie sprawuja regularnie w tygodniu Mszy Świetych.
Kolęda – odwiedziny duszpasterskie… Tez wielu ludzi nie potrafi pojąć iż jest to jedynie polski zwyczaja. Kiedy w sposób zorganizowany i odgórnie narzucony duszpasterze odwiedzają mieszkania parafian. NIe umniejszając roli modlitwy i błogosławieństwa warto zazanaczyć, że ofiara jest istotnym elementem owych owiedzin. Ofiara, która dzieli się na połowę jako dochód konkternego księdz,a druga połowa na potrzeby parafii, kurii ogólnie rzecz ujmując systemu.
Niestety ale i w tym wymiarze realizuje sie duszpasterstwo komercyjne. Szkoda.
Wspomnieć warto o tzw stwierdzeniu nieważności małżeństwa. Aby ów proces zapoczątkować i przeprowadzić małżonkowie muszą dysponować kwotą dochodzacą nawet do 15.000 zł aby otrzymać „biskupi glejt” na kolejne małżeństwo kanoniczne.
Wszystko to, cała machina duszpasterstwa komercyjnego rzuca się cieniem na czystość intencji religijnych pasterzy, ich „służby” i bezintersowności.
Papież Franciszek mówi: „często zdarza się, że ten, kto przychodzi prosić o sakrament, otrzymuje formularz, a nawet gorzej, proszony jest o pieniądze. Tak nie powinno być”.Papież podkreślił: „ten, kto przychodzi do Kościoła, powinien czuć się jak w domu, a nie wykorzystywany„.
Duszpasterstwo komercyjne to nic innego jak BARBARZYŃSTWO jak mówi ów nie popularny papież Franciszek ” Jeżeli przyjdą młodzi ludzie i poproszą o udzielenie ślubu, a ksiądz wyciąga cennik, to jest barbarzyństwo. Tego nie można nazwać duszpasterstwem„.
Jakie jest wyjście? Według mnie dwa.
1. Duchowni, którzy nie pracują poza duszpasterstwem (szkoły, szpitale, własne zawody jak w przypadku księży Katolickiego Kościoła Narodowego) muszą liczyć się z życiem iście ascetycznym i ubogim.
2. Pracować… podjąć pracę, która da utrzymanie, a duszpasterstwo pozostawić jako działalność non-profit.
Więc co to jest ofiara na rzecz kościoła? To dobra praktyka, ale to datek w pełni dobrowolny, który nie może być generowany duszpasterskim przymusem. Datek z serca, a nie przy okazji duszpasterskiej…
Katolicki Kościół Narodowy za papieżem Franciszkiem mówi duszpastwu komercyjnemu zdecydowane NIE! Bo to jest „barbarzyństwo”.
Dodaj komentarz